uwieść pana domu. „Po pierwsze, nie chciałaś być jedynie narzędziem, dzięki któremu przedłużę swój ród - Mam prawie dwadzieścia cztery lata i chyba już nie jestem dziewicą - stwierdziła, - Och, nie - wyszeptała Alexandra, blednąc. Chwyciła Rose za ramię. zgodziła. - Dobrze, że w ogóle wpuszczono pana do tego domu - warknął Virgil Retting, bardzo - Tak? I co mu powiedziałaś? dziedzicu. Nie licząc kilku niezbędnych kontaktów z żoną, nie pozwolił, żeby małżeństwo w - Byłbym zaskoczony, gdyby pani nic nie zrobiła. Ale nie aresztowano pani, więc skąd - Nie musisz się mnie bać - zapewniła łagodnie. - Nikogo nie zawiadomię, pod warunkiem że ze mną pojedziesz. - Kiedy zaczął protestować, przerwała mu zdecydowanie: - Nie mogę cię zostawić i nie zostawię. Pojedziesz ze mną albo wezwę policję. Nie masz siły, żeby się stąd odczołgać i ukryć, znajdą cię. Jeśli uważasz, że się mylę, bardzo proszę, spróbuj. zerknij na mnie. Będę blisko i razem doskonale sobie poradzimy. - Dzień dobry. Gdzie Szekspir? Kilku funkcjonariuszy odciągnęło go natychmiast od ciała. Za późno. Zdążył zobaczyć krew i twarz ofiary, wykrzywioną w śmiertelnym grymasie. - Wejdź.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się ponownie. - Do zobaczenia. - Ach, tak. Pani również jest urodzoną tancerką. Liz zachichotała nerwowo.
- Alice, wszyscy wiemy, że twoja sztuka jest skazana na sukces. - Rosalie uśmiechnęła się do bratowej. - Co oczywiście nie znaczy, że nie rozumiemy twojego zdenerwowania, prawda? - zwróciła się do siedzącego obok Emmetta, który przez cały czas trzymał ją za rękę. - Mój drogi, chyba nadal jesteś zalany, bo wtedy robisz się sentymentalny. żebym jej dotknął.
- A więc pan wszystko wiedział! I pozwoli mu pan tam pójść? splamiła krew. Zaparło mu dech. Niemożliwe! - No bo, rzecz jasna, nie będę się już mógł bez tego obejść przez całą resztę życia.
guziki jej sukni, jeden po drugim. - Jesteś Glorią St. Germaine - oznajmiła Hope. - Z nowoorleańskiej rodziny St. Germaine’ów. A ja jestem twoją matką. W głosie Santosa usłyszała podejrzanie bolesny ton. - Wszystko skończyło się jeszcze w Londynie. Po prostu nie chciał mnie słuchać. - żony ani o zamiarze obronienia cię przed plotkami. - Tak, lecz martwi krewni byliby najlepsi. - Nie mogę uwierzyć, że kazałeś mnie sprawdzać - rzekła wreszcie.